Hula Kula

Wbrew pozorom nie bedzie to spóźniona o kilka ładnych miesięcy recenzja Migoczącej Huli Kuli ale bardziej taki post o niczym i o wszystkim...Wiem nie brzmi zachęcajaco ale wszystko spowodowane jest zapewne przez naszą letnią pogodę - mózg mi nie pracuje tylko przestawił się na tryb wakacyjny, którego notabene nie powinno być bo przecież ja nie mam wakacji:(

 

 

 

 No właśnie dlaczego ja nie mam wakacji? No bo Tajwańczycy nie mają wakacji tylko pracują a dzieci gdzieś się muszą podziać i przychodzą na lekcje, które mam wątpliwą przyjemność prowadzić...Dlaczego wątpliwą? Bo każdy kto chociaż przez chwilę był nauczycielem wie że te dwa miesiące, których tak się nam zazdrości (a ty jesteś nauczycielem - ale masz fajnie siedzisz sobie dwa miesiące w domu....) są nam strasznie potrzebne do tak zwanego "dojścia do siebie" po całym długim roku szkolnym...

 

 

No i właśnie...Jestem zmęczona, zniechęcona, nic mi się nie chce, jest mi albo za gorąco (upał) albo za zimno (klimatyzacja), ciągle bym tylko spała:) Wakacje, chociaż bardzo krótkie strasznie by mi się przydały...Niestety w planach wakacji nie mam:(

 

 

Zdjęcie z przed roku...Dalej chodzimy w tych samych rompersach i wciąż pasują one idealnie:)

 A Hula Kula to spadek po Ryanku:) Adzik dostała ją około pierwszych urodzin i bawi sie nią z przerwami...Czyli jak zwykle - jak jest szał na jakąs zabawkę to Młoda siedzi z nią po całych dniach a potem zapomina lub ignoruje ją zupełnie jak szał się skończy...Hula Kula leżała sobie nieruszana przez kilka miesięcy i ostatnio znów zaskoczyło...Adzik nosił i przytulał...Naciskał przyciski, słuchał piosenek i próbował nią nawet rzucać (oczywiście nie pozwoliłam na takie dziekie harce)

 

 

Generalnie miałam już schować kulę ale chyba jeszcze trochę się nią pobawimy...Zatem kupując ja koło 6-tego miesiąca do około 18-20 mamy aż rok zabawy...Całkiem nieźle jak na zabawkę:) Aha - i kupując w wieku 6 miesięcy rompersy na rozmiar 24 miesiące możemy mieć pewnosć że dziecko trochę sobie w nich pochodzi:)