sobota, 15 marca 2014

Białe Walentynki

Spóźnione, bo spóźnione no ale lepiej późno niż wcale:) Wczoraj na Tajwanie ( i w całej Azji Południowowschodniej) obchodziliśmy tzw "Białe Walentynki"...Co to za święto? Już odpowiadam- w skrócie jest to japońska odpowiedź na nasze "Czerwone" Walentynki:)
 

 

 
 
 O co w tym w ogóle chodzi...Mianowicie (teraz będzie trochę z kulturoznawczego punktu widzenia) musimy wiedzieć iż cała kultura azjatycka opiera się na kilku filarach - jednym z nich jest "przysługa" ty pomagasz mi- ja muszę się odwdzięczyć bo inaczej (i tu kolejny filar) stracę twarz - a utrata twarzy to najgorsza obok utraty pieniędzy (jeden z filarów) z możliwych opcji...Często jest tak żeby nie utracić twarzy ludzie są w stanie naprawdę dużo zrobić...Trochę jak u nas "zastaw się - a postaw się".



A gdzie w tym wszystkich Walentynki? No właśnie! Ktoś kupił ci prezent, dostałaś czekoladkę/kwiaty/misia przytulankę, no fajnie ale też niefajnie. Dlaczego? Bo musiasz się teraz zrewanżować...I musi to być coś fajnego:)

Ukochana minka Adusi:) Tata ją nauczył:) i nawet się przyznał że to on!!!
 
 Zatem dokladnie miesiąc po Walentynkach mamy rewanż, no ale żeby nie było to takie nudne Japończycy (bo ta tradycja zaczęła się u nich w późych latach siedemdziesiątych) wymyślili że będzie to "biały dzień". Białe czekoladki lub słodycze typu żelki czy pianki powinny być białe lub mieć biały element...No i wręcza się go sympatii - tym razem to głównie dziewczęta/kobiety obdarowywują szczęśliwych wybranców...


 
U nas Adusia dała tacie Kinder czekoladki i oczywiście sama ich trochę też podjadła:) A co, w końcu są Walentynki - kolejne (tym razem chińskie) mamy w lipcu...Szczerze, to uwielbiam to, że mogę świętować na tyle sposobów...Zanim Adzik dorośnie będziemy mieli całą wielką jak ocean pacyficzny (bo przy tym akaurat mieszkamy) tradycję obchodzenia świąt i praktycznie w każdym miesiącu coś się trafi;)





 

7 komentarzy :

  1. Ci ojcowie, zawsze coś wymyślą! Dziubek przesłodki!
    U nas tata też przoduje w nauce, chyba wszystko co umie mała, wyszło początkowo od taty. Wyjątek, udawanie ataku wyjącego Apacza, to moja zasługa ;)

    I wielkie dzięki za wpis okołokulturowy, o traceniu twarzy słyszałam, ale o białych walentynkach nic a nic. To młode święto i widocznie mało osób je wychwytuje przy krótkich wyjazdach do Azji. A mnie takie rzeczy ciekawią najbardziej, nie odhaczanie atrakcji turystycznych, ale właśnie poznawanie kultury, tego jak ludzie żyją ze sobą i czym można ich uradować, a czym niechcący urazić. Tego jak jedzą, co jedzą, kiedy jedzą też ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Te podkolanóweczki podbiły moje serce. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa sprawa z tymi "białymi" walentynkami, możliwe, że u nas w domu równiez wprowadzę ten ciekawy zwyczaj.
    Pozdrawiam i Zapraszam do nas http://memoriems.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bede zagladac :)
    Biale walentynki pasuja corci. :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co miesiąc jakieś święto - fajnie :)
    Śliczna perełka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaka słodka biała panienka, no i te skarpetki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna tradycja! Każda okazja jest dobra, żeby poświętować!

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>