piątek, 23 listopada 2012

Muzycznie, nastrojowo, azjatycko...



Dawno nie było u mnie nic muzycznego. Tym razem jednak nic koreańskiego czy "skocznego", tylko coś bardziej w moim stylu. Na Tajwanie nastała aura jesienna i bardziej pasują do niej spokojne, nastrojowe kawałki.

Dziś o dziwo coś tajwańskiego. Dlaczego o dziwo? Bo ja bardzo nie lubię tajwańskiej muzyki. Jeśli jedzenie tajwańskie mogę zaliczyć do jednych z najlepszych na świecie, tak ich muzykę mogę zaliczyć do jednych z najgorszych niestety...Królują tu "ballady", senne jakby pomiałkiwania, zupełnie bez sensu pod względem muzycznym i lirycznym...

No, ale są wyjątki. Takim wyjatkiem jest Stanley Huang (być może dlatego, że wzoruje się na "zachodnim" stylu). Generalnie jest to moja ulubiona piosenka tajwańska i dziś na nową ją sobie przypomniałam....
 
Zdjęcia oczywiście pochodzą z Internetu...
 
 
A co u mnie w ten piątkowy późny wieczór? W tym tygodniu zaliczyłam niestety spadek formy. Jestem senna, zmęczona, boli brzuch, spina się i twardnieje...Generalnie kiepsko...Mam nadzieję że po weekendowym odpoczynku będzie lepiej (chyba rzeczywiście powyżej ósmego miesiąca nie powinno już chodzić się do pracy). A jutro czas na małe zwiedzanie...

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Czekam na Twój komentarz:)

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>